Drugim najczęściej nękającym nas problemem w temacie nietrzymania moczu jest pęcherz nadreaktywny.
Sytuacja, gdy dopada nas nieodparte, silne czasami wręcz bolesne uczucie parcia na pęcherz. Biegniemy wtedy co sił do toalety, czasami zdążymy, czasami “ups! nie!”, a na miejscu okazuje się, że owszem siku było, ale nie tak dużo, jakby wskazywała na to reakcja pęcherza. O zgrozo, zdarza nam się to nie tylko w dzień, ale również w nocy! Wstajemy wtedy kilka razy, a komfort snu odchodzi w niepamięć.
Choć zaburzenia pracy pęcherza to zaburzona praca mięśnia wypieracza, ponownie trzeba wrócić do tematu mięśni dna miednicy. Umiejętne napięcie tych właśnie mięśni wpływa na rozluźnienie pęcherza. Ale nie czarujmy się, ten typ nietrzymania moczu to nie tylko osłabione mięśnie dna miednicy. Ogromny wpływ na to ma nasz styl życia, dieta, częste infekcje dróg moczowych oraz nawyki w toalecie. Sikanie “na zapas” to stymulowanie pęcherza do wypróżniania się przy najmniejszej ilości zebranego moczu. Dlatego tak ważne jest, żeby poza rozluźnieniem pęcherza również wprowadzić zmiany do naszych nawyków (o tym później).
Nie zwlekaj z konsultacją u specjalisty, jeśli zauważasz u siebie problem z utrzymaniem moczu!